Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

mój pamiętnik - cz.1


Autor: mikka22b
23 czerwca 2019, 10:48

Mój pamiętnik- czyli tak to się zaczęło…

20 lipca 2014

Jakieś 3 lata temu na zwykłym portalu randkowym poznałam mężczyznę- był 9 lat starszy ode mnie, średniego wzrostu, szczupły, do tego blondynek o niebieskich oczach… Choć niepozorny, dziwna „magia” płynęła z Jego spojrzenia… Wymieniliśmy kilka wiadomości, po czym postanowiliśmy się spotkać. Standardowo umówiliśmy się na Placu Wolności pod „lwem”. Niby nic nie zwykłego- zwykła randka, a jednak, gdzieś głęboko w podświadomości zaczęło kiełkować uczucie strachu, niepewności… Jak nigdy miałam problem ze skupieniem myśli, wyborem ciuchów i dodatków… ale w końcu udało mi się wyjąć z domu. Na miejsce spotkania przybyłam parę minut przed umówioną godziną, wolno obeszłam pomnik, oczywiście On już tam był… Jedno spojrzenie w Jego oczy spowodowało napad paniki, miałam wrażenie, że powinnam uciekać jak najdalej i jak najszybciej, że grozi mi jakieś niebezpieczeństwo…Do tej pory nie wiem, co spowodowało, że mimo wszystko zostałam, a wręcz stałam tam, zauroczona Jego spojrzeniem, niezdolna do zrobienia jakiegokolwiek ruchu, jedyne co czułam, to łomotanie serca i swój przyśpieszony oddech i drżenie rąk…… W końcu Tom-  bo tak brzmiał Jego nick podszedł do mnie, przedstawił się, i poszliśmy do knajpki… Siedzieliśmy tam 4 godziny, to były dziwne godziny spędzone w towarzystwie człowieka, z którym niby się fajnie rozmawiało, a jednak wcześniejsze uczucie strachu nie mijało, a wręcz z każdą minutą się powiększało, do tego dochodziły problemy ze skupieniem myśli i co się mnie nie przydarza- niemożliwość patrzenia w oczy rozmówcy…To wszystko tworzyło dziwną otoczkę, której nie rozumiałam, a jednocześnie chciałam, aby trwała jak najdłużej…

 

Jednak czas nieuchronnie płynął, w końcu T stwierdził, że jest dość dość późno  i czas na dzisiaj zakończyć spotkanie, zapytał, czy daleko mieszkam, po czym po prostu stwierdził, że odprowadzi mnie do bramy. Wyszliśmy z knajpki, szliśmy powoli „pietryną”, a mnie ogarniała coraz większa ochota, na wzięcie Go od rękę, i pójścia za Nim, tam gdzie będzie chciał.. Stanęliśmy u celu, jeszcze dobrą chwilę chwilę rozmawialiśmy  dowiedziałam, się, że mam czekać na Jego wiadomość nastąpiła chwila rozstania i stało się coś co nigdy mi się nie zdarzyło- „cmoknęłam” Toma w policzek i po prostu uciekłam… A w zasadzie nie uciekłam, ja po prostu popędziłam do domu, jeszcze nigdy nie pokonałam 3 pięter w tak szybkim tempie jak tamtego wieczora, dopiero we własnym mieszkaniu poczułam się bezpiecznie, miałam wrażenie, że uniknęłam jakiegoś wielkiego niebezpieczeństwa… Usiadłam w fotelu, lecz zamiast cieszyć się mile spędzonym czasem, z moich oczu poleciała lawina łez….

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz